Dlaczego psychoterapeuta nie udziela rad?

Zaufaj sobie, a będziesz wiedział, jak żyć”.

Johann Wolfgang von Goethe

Wbrew pozorom ludzie wcale nie chcą dostawać rad, chociaż często wydaje im się, że rady są właśnie tym, co byłoby dla nich najlepsze. Nierzadko pojawiamy się w gabinecie terapeuty właśnie z tego powodu, że otrzymaliśmy w życiu za dużo rad i nie okazały się one dla nas pomocne.

A rób, co chcesz”

Kilka lat temu uczestniczyłam w bardzo ciekawym wykładzie wybitnego naukowca i psychologa prof. Wiesława Łukaszewskiego. Profesor poświęcił całe swoje wystąpienie opowieściom związanym z historią jego życia i ścieżką kariery. Pamiętam ten wykład dość dokładnie, a szczególnie utkwiła mi w pamięci jedna z anegdotek przytoczona przez Profesora. Otóż prof. Łukaszewski miał wujka, do którego ilekroć ktoś zwracał się z prośbą o radę, wujek niezmiennie odpowiadał: „A rób, co chcesz”. Pomyślałam wówczas, że paradoksalnie, w tej poradzie ukryta jest głęboka prawda :) Robić w życiu dokładnie to, czego się chce i w taki sposób, w jaki się chce. Któż z nas nie chciałby inaczej? Łatwiej jednak powiedzieć, niż zrobić. Jak zatem robić w życiu to, czego się chce?

Skąd mam wiedzieć, czego chcę?

Ta skądinąd mądra rada wujka prof. Łukaszewskiego zakłada, że ludzie wiedzą lub chociaż domyślają się, czego chcą. I tu zaczynają się schody. Wiele ludzi pragnie bowiem rzeczy wzajemnie wykluczających się, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy i jednocześnie wierząc, że przy odpowiednio dużym wysiłku uda im się te założenia osiągnąć. Aby wieść pełne życie, powinniśmy podejmować decyzje oparte na wyznawanych przez nas wartościach, które z kolei powinny się opierać na naszych potrzebach. Skąd zatem można mieć pewność, jakie są nasze wartości i potrzeby? Ano chociażby z obserwacji siebie w różnych sytuacjach, przyglądania się swoim myślom, emocjom i motywacjom, czerpania wiedzy z własnych doświadczeń życiowych, sprawdzania z czym nam wygodnie i po drodze, a z czym nie. Również proces terapii może być w takim dogłębnym poznawaniu siebie bardzo pomocny. Jako małe dzieci bardzo dokładnie wiemy, czego chcemy i potrafimy o to z dużym zdecydowaniem sięgać. W procesie socjalizacji często te potrzeby gubimy i tracimy orientację czego chcemy, co jest naszą potrzebą, a co oczekiwaniem innych. Na przykład kiedy dziecko mówi: „Jestem głodny”, a w odpowiedzi słyszy: „Nieprawda, nie jesteś głodny, przecież właśnie zjadłeś obiad”, dostaje komunikat zaprzeczający temu, co naprawdę czuje. Jeśli w przeszłości słyszeliśmy więcej podobnych komunikatów, możemy przestać ufać sygnałom wysyłanym przez własne ciało. W dorosłym życiu może to skutkować nieumiejętnością odczytywania tego, czego tak naprawdę chcemy.

Co jest złego w udzielaniu rad?

Moglibyśmy wierzyć, że udzielanie porad jest najlepszym sposobem pomocy tym, którzy mają kłopoty. W codziennym życiu dość często spotykamy się z takim podejściem. Ktoś przychodzi do nas z problemem, a my, uzbrojeni w chęć pomocy, od razu dajemy rozwiązanie. Czy nie mamy prawie stale podobnej pokusy? Możemy nie mieć rozwiązania naszych własnych problemów, ale najczęściej udaje nam się udzielić „najlepszej” porady dotyczącej problemów innych.

Kiedy zmagamy się z „praktycznym” problemem”, na przykład nie wiemy jak doprać plamę po czarnych porzeczkach, taka bezpośrednia porada może się w rzeczywistości okazać bardzo pomocna. Jednak kiedy chodzi o problemy związane z podejmowaniem ważnych życiowych decyzji, mających długofalowe skutki (jak na przykład: zmiana pracy, wzięcie ślubu, posiadanie potomstwa, zakończenie związku, sprzedaż domu, emigracja do innego kraku, itp.), to takie bezpośrednie porady udzielane przez terapeutę czy kogoś bliskiego, rzadko kiedy są użyteczne dla osoby poszukującej porady. Ba, często są wręcz szkodliwe.

Istnieje co najmniej 9 powodów, dla których udzielanie rad, zarówno w terapii, jak i codziennym życiu, nie jest rozwiązaniem:

  1. Każda rada zwalnia z odpowiedzialności za podjętą decyzję.
    Rady zawężają możliwości wyboru, mogą pomniejszać szanse na coś istotnego w życiu. Niektórzy mają taką tendencję, że „wymuszają” rady na terapeucie czy innych osobach, nie sprawdzając nawet czy dany wybór im odpowiada. Robią tak, żeby w momencie niepowodzenia mieć się na kogo złościć.

  2. Dostarczanie gotowych rozwiązań jest przeszkodą w relacjach.
    Pary się rozstają, pracownicy odchodzą z pracy, przyjaźnie się rozpadają, terapia nie jest skuteczna – wszystkie te rzeczy dzieją się często wtedy, kiedy załamuje się komunikacja. Kiedy zamiast uważnie słuchać drugiej osoby, widzimy w danej relacji głównie samych siebie i ulegamy złudzeniu, że „wiemy najlepiej”.

  3. Terapeuta nie jest ekspertem od Twojego życia.
    Terapeuta ma wiedzę „ogólną”, dotyczącą mechanizmów funkcjonowania ludzi i etapów w procesie psychoterapii. Nie ma natomiast wiedzy „lokalnej”, dotyczącej szczegółowej historii Twojego życia, Twoich indywidualnych potrzeb i wartości. Wie o Tobie tyle, ile zdecydowałeś(-aś) się mu powiedzieć. Z tego względu rady mogłyby być nieskuteczne. Ideą psychoterapii jest przyjrzenie się własnemu życiu oraz znalezienie własnych rozwiązań.

  4. Rada odbiera wiarę we własne siły.
    Udzielając rady, nieświadomie wysyłamy drugiej osobie wiadomości: „Nie wierzę w Ciebie”, „Jesteś zbyt słaby, żeby podjąć własną decyzję”, „Nie jesteś wystarczająco dobry”.

  5. Dawanie rad to prezentowanie swojej wyższości i braku szacunku do drugiej osoby.
    Udzielając rady stawiamy się na wyższym piedestale, dając do zrozumienia, że doskonale rozumiemy problem drugiej osoby, kiedy tak naprawdę nie jesteśmy „w jej butach”.

  6. Porady w terapii są złamaniem warunków kontraktu terapeutycznego.
    Ważnym aspektem kontraktu ustalanym na początku terapii, jest zasada, że terapia jest wspólną drogą. Terapeuta nie pełni roli doradcy, ani przewodnika. W przeciwnym razie byłoby to doradztwo, a nie terapia. Rola terapeuty polega na uczestnictwie w tej wspólnej drodze i wspomaganiu procesu terapii.

  7. Rady budzą złość.
    Usłyszenie rady może początkowo budzić poczucie ulgi: „oto ktoś dał mi radę i nie muszę się zastanawiać, co dalej”. Jednak krótko potem przychodzi złość i frustracja na osobę, która tej rady udzieliła. Przypomnij sobie chociażby, jak się czułeś(-aś) jako dziecko, kiedy rodzice „radzili” Ci, żebyś posprzątał(-a) pokój albo założył(-a) ciepłą czapkę.

  8. Rady sprawiają, że nie utożsamiamy się z zaproponowanymi rozwiązaniami.
    Realizując cudze plany, porady i cele, zupełnie się z nimi nie utożsamiamy, nie traktujemy ich jak swoje i nie mamy do nich przekonania. Trudno wtedy o zaangażowanie i poczucie satysfakcji. Może to działać podobnie, jak usilna porada partnera/ partnerki, żebyśmy skorzystali z terapii, co sprawia, że nasza rzeczywista motywacja do pracy w terapii może być bardzo niewielka.

  9. Rady zachęcają do kontrargumentów.
    Czasem zdarza się, że ktoś prosi o radę chociażby dotyczącą tego, jak nauczyć się lepiej języka obcego albo poprawić samopoczucie. Bywa, że w rzeczywistości ten ktoś dobrze wie, co mogłoby mu pomóc, ale w odpowiedzi na cenne porady uruchamia całą armię kontrargumentujących twierdzeń: „tak, ale…”. Zupełnie zamyka to rozmowę i utwierdza osobę proszącą o radę w błędnym przekonaniu, że „jednak niewiele da się tutaj zrobić w kwestii mojego problemu”.

Najlepszym sposobem na udzielenie rady jest uważne słuchanie

„Ludzie chcą, żeby ktoś im powiedział, jak mają się zachowywać, co mają robić. Ale to są resztki dzieciństwa. To jest właśnie niedojrzałość, jeśli ktoś czeka, żeby kto inny mu powiedział, co ma robić.”

Anastazja Nakov w rozmowie z Justyną Dąbrowską, „Nie ma się czego bać”.

W terapii może się zdarzyć, że usłyszymy od terapeuty sugestię rozwiązania jakiegoś problemu. Będzie to jednak w drodze wyjątku, a nie jako standardowa procedura. Najczęściej dzieje się tak, kiedy ktoś przychodzi na terapię w dużym kryzysie i trudno mu w takim chaosie jasno myśleć. Wtedy na przykład terapeuta może poprosić pacjenta, aby jeszcze raz przemyślał swoją decyzję. Może również podpowiedzieć, jak w trudniejszej sytuacji zadbać o swoje zdrowie psychiczne. Nigdy jednak nie powinien udzielać bezpośrednich rad, na zasadzie: „Proszę się nie umawiać na kolejną randkę z tą osobą” albo „Najlepiej by było, gdyby odeszła Pani z tej pracy”.

W życiu codziennym rzadko jesteśmy autentycznie słuchani przez innych. Zazwyczaj ktoś dzieli swoją uwagę pomiędzy kilka spraw, nie słucha nas uważnie. A uważne i empatyczne słuchanie, zobaczenie nas takimi, jacy jesteśmy naprawdę jest zazwyczaj tym czego potrzebujemy, aby zrozumieć siebie i znaleźć własne rozwiązania.


Wpisy na moim blogu https:/malwinahunczak.pl ukazują się obecnie co tydzień. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszam też na moją stronę na Facebooku.

Podobne wpisy

3 komentarze

    1. Z badań naukowych, teorii oraz moich doświadczeń zawodowych i osobistych wynika coś przeciwnego.

  1. W większości przypadków psychoterapia jedynie zmniejsza objawy, tj. skutki. Nawet gdy mówi o przyczynach – to nie o ich usuwaniu, lecz ich rozpoznaniu i zrozumieniu. Przeszłości nie można zmienić. Są natomiast traumatyczne rany psychiczne, które tak głęboko energią przetrwania zaburzają funkcjonowanie mózgu i układu nerwowego, że o żadnych, względnie trwałych efektach nie ma mowy. Zniszczyć cudze zdrowie fizyczne i psychiczne jest łatwo, to zalednie jedna chwila jak uderzenie pioruna, ale naprawienie go jest niemożliwe – powrót do ustawień fabrycznych i oryginalnego, przyrodzonego zdrowia. To jakby porównać napięcie kilkutysięcy woltów, które przepala ci obwody i bezpieczniki. Nawet uwolnienie tej energii w odreakcji na trwałe nic nie daje. Można skonfrontować się z tym wszystkim, można rozwijać się, można nawet osiągnąć wyższy poziom osobowości, można nawet skonfrontować się ze swoimi kompleksami i wyższym archetypem jaźni i zostać oświeconym, skonfrontować się z podświadomością. Ten Jungowski/ alchemiczny eliksir uzdrowienia… dla bohaterów o tysiącu twarzy… można poznać całą tą ferajnę, która w nas mieszka… można być świadomym i pełnym zrozumienia siebie, ale na litość boską nic to nie znaczy, bo oryginał zaginął. Ja osobiście wolałabym być po prostu oryginalnie zdrowa i nieświadoma, a nie świadoma i uszkodzona. A na psychoterapię powinni trafiać chorzy ludzie, którzy zaburzają zdrowie psychiczne innym. A poziom świadomości społeczeństwa w tym temacie jest równy zeru. Artykuł mi się bardzo podobał, udzielanie rad to jak ewangelizowanie innych swoimi przekonaniami o tym co jest dobre lub złe. Pozdrawiam serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *