Dlaczego sesja psychoterapeutyczna trwa 50 minut?

Sesja terapii, czyli jedno spotkanie z terapeutą waha się zazwyczaj od 45 do 50 minut. Dlaczego akurat tyle?

Czy sesja terapii zawsze trwa tyle samo?

Psychoterapeuci decydują się zazwyczaj na 45- lub 50-minutowe sesje indywidualne. Niekiedy oferują dłuższe, 60-minutowe sesje. Długość proponowanych sesji uzależniona jest od sposobu pracy danego terapeuty oraz rodzaju terapii, którą prowadzą. Sesja terapii par trwa nieco dłużej, zazwyczaj 60 – 90 minut. Bez względu na rodzaj terapii, czas jednorazowej sesji powinien być zawsze taki sam i powinno to zostać ustalone przed rozpoczęciem procesu terapeutycznego.

Dlaczego sesja trwa 50 minut?

Zakłada się, że jest to optymalny czas, aby omówić dany temat na sesji. Dłuższe sesje byłyby męczące zarówno dla pacjenta, jak i terapeuty. Stały czas trwania sesji sprzyja poczuciu bezpieczeństwa i odpowiedniemu rozplanowaniu czasu sesji przez pacjenta. Ponadto 50-minutowa sesja to pewna granica, zawsze taka sama, a jasno określone granice w relacji terapeutycznej są dość istotne. Z tego też powodu spóźnienie pacjenta na sesję nie wydłuża czasu jej trwania.

Nie we wszystkich podejściach terapeutycznych zasada 50-minut jest przestrzegana w tak samo rygorystyczny sposób. Niektóre nurty terapeutyczne dopuszczają wydłużanie lub skracanie czasu sesji, w zależności od potrzeb. Jednak najczęściej jest tak, że po upływie dokładnie 50 minut terapeuta zakończy sesję.

Psychoterapia to więcej, niż 50 minut sesji raz w tygodniu

Psychoterapia nie polega jedynie na cotygodniowych, 50-minutowych spotkaniach. Jest ona również wszystkim tym, co dzieje się pomiędzy sesjami. Przestrzeń pomiędzy spotkaniami w gabinecie to czas na przemyślenia, refleksje nad tym co wydarzyło się podczas sesji. Jest to przede wszystkim dłuższy moment przeznaczony na uważność na siebie, obserwację pojawiających się myśli, emocji i zachowań, które to obserwacje możemy następnie wnosić jako materiał do pracy w czasie sesji. Najczęściej sesja terapeutyczna ma jedynie uruchamiać w nas coś, co pracuje pomiędzy sesjami: nowy sposób myślenia, świeżą perspektywę, próbowanie nowych zachowań i inne, niż dotychczas emocje. 50-minutowy czas sesji nie wyczerpuje tematu „do końca” i może się okazać niewystarczający, jeśli nie zaangażujemy swojej uwagi również pomiędzy wizytami.

A co, jeśli 50 minut sesji to za mało?

Może się zdarzyć, że po upływie 50-minutowej sesji terapeuta przerwie Ci wypowiedź w połowie zdania. Nie robi tego dlatego, że jest niemiły i nie dba o Twoje sprawy. Wręcz przeciwnie, robi to, bo szanuje Twoje i swoje granice, dba o czas Twój i swój oraz odwołuje się do ustaleń czasu trwania sesji, który został ustalony przed rozpoczęciem pracy terapeutycznej.

Jeśli jednak z tego powodu nie udało Ci się dokończyć jakiegoś istotnego wątku poruszanego podczas sesji, możesz wrócić do tego tematu na następnej sesji. Jeśli podobna sytuacja się powtarza, warto zastanowić się, jak to się dzieje, że zostawiasz ważne dla siebie kwestie na koniec sesji. W rezultacie możesz nie zdążyć ich wypowiedzieć na danej sesji lub zabraknie czasu na usłyszenie refleksji terapeuty.

Takie kończenie sesji po upływie 50-minut może budzić wiele trudnych emocji: złości, smutku, frustracji, rozczarowania. Zdarzało mi się słyszeć opinie od osób nie będących w terapii, że takie zasady są „dziwne”, że 50 minut to krótko i że w tym czasie nie da się przecież zmieścić „wszystkiego”. Dlatego chciałabym w tym miejscu napisać więcej w temacie, jakim jest poczucie odpowiedzialności za własną sesję terapeutyczną.

Odpowiedzialność za przebieg sesji

Zgadzam się, w ciągu 50 minut sesji nie da się zmieścić „wszystkiego”. Jeśli mielibyśmy spojrzeć na 50-minutowy czas sesji w sposób egzystencjalny, jak na metaforę życia ludzkiego, to w ciągu naszego życia też nie da się zmieścić „wszystkiego”. Coś trzeba w życiu wybrać, na coś się zdecydować i na czymś skoncentrować. Nasze życie, podobnie jak sesja terapii, jest ograniczone w czasie, czy nam się to podoba czy nie. I nawet jeśli nie zdążymy w życiu zrobić tego wszystkiego, co chcielibyśmy, to nasze życie i tak zostanie kiedyś przerwane. I może się zdarzyć, że bez większej zapowiedzi.

Sesje terapii mogą być więc takim poligonem, na którym możemy się nauczyć decydować, co jest dla nas ważne „tu i teraz”. Z czym chcemy zdążyć, co może sobie poczekać, a co można zupełnie odpuścić. 50-minutowa sesja to zatem próba „ogarnięcia” swoich spraw, swojego życia w jakimś określonym czasie, który jest nam dany. Jest również zaproszeniem do wzięcia na siebie odpowiedzialności za swój czas, swoją sesję i swoje życie.


Podobał Ci się ten post?

  • Skopiuj go na później,
  • Udostępnij, by zobaczyło go więcej osób,
  • Zostaw komentarz.

Bardzo dziękuję Ci za wparcie!

Więcej tekstów na temat psychoterapii znajdziesz na blogu w kategorii cyklu tematycznego Prosto o psychoterapii, a następny wpis na blogu pojawi się w przyszłym tygodniu. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszam do polubienia mojej strony na Facebooku.

Podobne wpisy

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *