Po co psychoterapeucie własna psychoterapia?
Szewc w butach chodzi. A przynajmniej powinien. Dlaczego psychoterapeuci korzystają z doświadczenia własnej psychoterapii?
Terapia własna terapeuty
Obowiązek odbycia własnej terapii jest kluczowym i integralnym elementem w wielu szkołach przygotowujących do zawodu terapeuty. Wymóg ten jest różnie traktowany w poszczególnych programach kształcenia szkół psychoterapii. Na przykład przedstawiciele szkół w nurcie psychodynamicznym i humanistycznym kładą duży nacisk na odbycie własnej terapii (i nierzadko jest to część programu kształcenia danej szkoły, np. w formie szkoleniowej terapii grupowej). Przedstawiciele innych szkół mogą nie uznawać tego elementu za konieczny wymóg przygotowania do zawodu. Niemniej jednak wspólną cechą wszystkich szkół psychoterapii jest intencja, aby terapeuci zyskali w procesie kształcenia większą wiedzę o siebie, lepsze rozumienie wpływu własnej historii życia na swoje funkcjonowanie oraz świadomość własnych możliwości i ograniczeń.
Co to za terapeuta, który sam sobie nie radzi?
Zdrowie psychiczne jest tak samo ważne, jak zdrowie fizyczne. Jednak wymóg korzystania terapeuty z psychoterapii może budzić wątpliwości. Czy to przypadkiem nie oznacza, że terapeuta jest poważnie zaburzony? Czy nie powinien umieć poradzić sobie sam z własnymi problemami?
O ile nie mamy zazwyczaj większych oporów emocjonalnych, żeby wybrać się do lekarza kiedy boli nas noga albo gardło, to takie wątpliwości pojawiają się często, kiedy rozważamy wizytę w gabinecie psychoterapeuty. Czy o pracy ortopedy bylibyśmy skłonni pomyśleć: „Co to za ortopeda, który korzysta z pomocy innego lekarza, kiedy boli go noga? Z pewnością jest z nim coś nie tak”. Raczej nie myślimy w ten sposób, ale taki sposób myślenia przychodzi nam z większą łatwością, kiedy wyobrażamy sobie pracę psychoterapeuty.
Doświadczenie terapii z perspektywy „fotela” pacjenta
Własne doświadczenie terapeutyczne jest niezastąpione, aby efektywnie i profesjonalnie wspierać innych. Terapia własna, obok superwizji, jest dla terapeuty sposobnością do oglądania siebie i swojej pracy z boku. Jest ona przydatna terapeucie co najmniej z trzech powodów:
1. Psychoterapeuta jest człowiekiem i jak każdy potrzebuje czasem wsparcia, żeby bardziej świadomie przechodzić przez kryzysy i pokonywać trudności.
Z samego faktu wykonywania zawodu psychoterapeuty nie wynika, że ma się własne „bezproblemowe” życie (a szkoda!). Podobnie jak z samego faktu bycia lekarzem stomatologii nie wynika, że lekarzowi nie psują się czasem zęby.
2. Praca terapeuty opiera się w głównej mierze na wykorzystywaniu własnych, osobistych zasobów.
Terapia własna służy terapeucie do rozpoznania w sobie własnych zasobów, słabości, mechanizmów, schematów. Jest okazją do zaobserwowania jaki ma styl nawiązywania relacji, jak wchodzi w kontakt z drugim człowiekiem, jak ten kontakt utrzymuje, jak go przerywa, w jaki sposób oddziaływuje na drugiego człowieka, czy ma tendencję do zachowywania czy skracania dystansu, itp. Jest zatem sposobnością do dogłębnej obserwacji siebie.
3. Terapia własna terapeuty jest okazją do „zamiany miejsc” i doświadczenia terapii z perspektywy pacjenta.
Dzięki temu terapeuta ma możliwość doświadczenia podobnych emocji jak pacjent, który przychodzi na wizyty, poznania jego obaw, oczekiwań, potrzeb. Może sprawdzić „na własnej skórze” jak to jest, co działa, a co nie, co jest pomocne, a co blokujące i denerwujące. Zobaczyć „na sobie”, w jaki sposób działają różne techniki, narzędzia, a nie jedynie przeczytać o nich w książce. W ten sposób funkcjonują szkoły kształcące przyszłych adeptów psychoterapii, które oprócz zajęć teoretycznych, kładą duży nacisk na zajęcia praktyczne. Przyszli terapeuci odgrywają wiele „scenek” i najpierw doświadczają różnych technik na sobie, zanim zastosują je w pracy z pacjentami.
Po co terapeucie własna obserwacja i znajomość siebie?
Znajomość siebie, własnej historii i jej wpływu na obecne życie minimalizuje ryzyko nieświadomego załatwiania własnych problemów w relacjach pacjentami. Takie działanie byłoby wysoce szkodliwe i nieetyczne. Psychoterapeuta powinien zatem wiedzieć, co w relacji z pacjentem jest „jego”, a co „pacjenta”. Za pomocą dwóch poniższych przykładów spróbuję zobrazować, co to może oznaczać w praktyce.
Dwa przykłady:
- Załóżmy, że na jednej z sesji pojawia się dużo trudnych emocji, na przykład złości. W takiej sytuacji terapeuta powinien umieć rozpoznać, czyja to jest złość. Czy to jest złość pacjenta czy terapeuty? Jeśli terapeuta czuje złość na sesji, to musi umieć rozeznać, czy to jest jego uczucie, wynikające na przykład z jego aktualnych, osobistych doświadczeń życiowych? Czy też jest to złość pacjenta, którą pacjent „przerzuca” na terapeutę? Bez dobrej umiejętności rozpoznawania swoich stanów emocjonalnych, terapeucie trudno byłoby efektywnie pracować z pacjentami.
- Załóżmy, że terapeuta miał znaczący konflikt ze swoim przyjacielem, ale nie przepracował i nie rozeznał tej sytuacji w sobie. Jeśli w wyniku tej sytuacji jest w nim chęć odwetu i pokazania swojej racji, to w nieświadomy sposób mógłby „popychać” pacjenta do podobnych zachowań. Mógłby zatem nieświadomie oczekiwać, że pacjent w sytuacjach konfliktowych w swoim życiu udowodni swoją rację, weźmie odwet, będzie walczył. Tym samym terapeuta nie tylko straciłby neutralność, ale działałby na szkodę pacjenta (forsując swoje rozwiązania i nie zostawiając przestrzeni na rozwiązania pacjenta).
Doświadczenia mojej terapii własnej
Osobiście uważam, że doświadczenie terapii własnej jest niezwykle cennym i potrzebnym elementem w warsztacie pracy terapeuty. Absolutnie nie zgadzam się ze stereotypowym stwierdzeniem, że korzystanie z terapii jest wyrazem słabości czy nieumiejętności poradzenia sobie samemu. Wręcz przeciwnie, uważam, że sięgnięcie po pomoc w momencie kiedy się jej potrzebuje jest dowodem siły, odwagi, świadomości siebie i umiejętności dbania o własne potrzeby. Ja sama jestem dumna, że korzystałam i nadal korzystam z różnych form wsparcia osobistego.
Moje doświadczenia terapeutyczne obejmują:
- Terapia indywidualna w nurcie psychodynamicznym (przez okres około 3 lat).
- 250 godzin własnego doświadczenia terapeutycznego w ramach 4-letniego kursu psychoterapii, m. in. w formie terapii grupowej w nurcie psychoanalitycznym oraz w innych formach pracy grupowej, np. psychodramy, grupy Balinta.
- Obecnie jestem w terapii indywidualnej w nurcie Gestalt.
Ps.
Ktoś mądry powiedział kiedyś, że nie możemy zaprowadzić drugiego człowieka dalej, niż sami doszliśmy. Zgadzam się z tym i uważam, że to jedna z cennych maksym przyświecających nie tylko pracy terapeuty. Bez dotknięcia własnych ciemnych stron i lęków, trudno byłoby pomagać innej osobie w badaniu podobnych obszarów. Sądzę, że ta myśl nie dotyczy jedynie procesu psychoterapii, ale również naszego codziennego życia. Bowiem jeśli nie dotykamy własnych niedoskonałości, trudnych obszarów, to tym samym unikamy tych tematów w kontakcie z innymi.
Więcej tekstów na temat psychoterapii znajdziesz na blogu w kategorii cyklu tematycznego Prosto o psychoterapii, a następny wpis na blogu pojawi się w przyszłym tygodniu. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszam do polubienia mojej strony na Facebooku oraz dodanie mojego instagramowego konta @malwinahunczak_psycholog do obserwowanych.