Czy naprawdę można uzależnić się od psychoterapii?

Wiele osób obawia się uzależnienia od psychoterapii albo psychoterapeuty. Niektóre osoby nawet nie podejmują próby rozpoczęcia psychoterapii twierdząc, że jak już zaczną, to będą odczuwali przymus chodzenia na nią niemalże przez całe życie.

Przyznam, że nie do końca rozumiem obawę uzależnienia się od psychoterapii czy psychoterapeuty. Zazwyczaj nie martwimy się tym, że uzależnimy się od papierosów, alkoholu, narkotyków, pracy, zakupów, ale z jakichś powodów obawiamy się zależności od terapeuty. Być może chodzi tu głównie o to, że boimy się utraty samodzielnej umiejętności rozwiązywania problemów? Czy wtedy mogłoby to oznaczać, że już do końca życia z każdym najmniejszym kłopotem będziemy musieli biec do psychologa albo terapeuty? Albo uczęszczać na psychoterapię przez większość swojego życia, podobnie jak bohaterowie filmów Wood’ego Allena?

Moja wiedza oraz doświadczenia zawodowe i osobiste pokazują, że podobne obawy nie mają uzasadnienia. Wynikają one często raczej ze specyficznych cech osobowości danej osoby, niż z samej istoty psychoterapii.

Psychoterapia jest jak kuferek pełen przydatnych narzędzi

Wystarczająco dobry, zaangażowany i empatyczny psychoterapeuta nie uzależnia, ale umożliwia zbudowanie wartościowej relacji terapeutycznej, na której można się oprzeć jeszcze długo po zakończeniu procesu terapii. Psychoterapia staje się wówczas walizką pełną przydatnych narzędzi.

Taką metaforyczną walizkę kompletuje się w trakcie trwania terapii, z troską i pieczołowitością sprawdzając, które narzędzia są nam przydatne, które zardzewiałe i mało bezpieczne, a które warto byłoby dokupić. Z taką pełną walizką można pewniej i odważniej iść przez życie. A kiedy będziemy mieli taką potrzebę, możemyt do tej walizki sięgać i szukać potrzebnego narzędzia.

Czym jest uzależnienie?

Aby zrozumieć czy uzależnienie od psychoterapeuty jest możliwe, należy przyjrzeć się pojęciu uzależnienia. W dzisiejszych czasach źródłem uzależnienia może być niemalże wszystko. Do niedawna uzależnienia wiązano przede wszystkim z zażywaniem substancji psychoaktywnych, np. alkoholu, narkotyków, nikotyny, kofeiny. Obecnie coraz więcej osób dotyka problem tzw. nowych uzależnień. Nie są one związane z jakąś konkretną substancją chemiczną, a raczej z czynnością, od której można się uzależnić. Należą do nich między innymi uzależnienia od: gier hazardowych czy komputerowych, zakupów, opalania, zdrowego jedzenia, ćwiczeń fizycznych, pracy, użytkowania mediów społecznościowych. Uzależnienie to proces, który początkowo jest źródłem doświadczania przyjemności czy ulgi, ale w dalszym etapie charakteryzuje się utratą kontroli nad danym zachowaniem oraz kontynuowaniem tego zachowania pomimo negatywnych konsekwencji.

Czy w świetle takiej definicji można się uzależnić od psychoterapii albo psychoterapeuty?

„Naprawianie siebie”

Czasem obserwuję zjawisko uczęszczania pacjenta na kilka następujących po sobie procesów psychoterapii, przeróżnych warsztatów, szkoleń i kursów samorozwoju. Korzystanie z psychoterapii czy udział w różnego rodzaju treningach rozwoju może niezaprzeczalnie mieć bardzo pozytywny wpływ na rozwój człowieka. Jednak warunkiem tych zmian są również świadomość własnych oczekiwań oraz wzięcie odpowiedzialności za swoje działania. Uczęszczanie na psychoterapię może mieć potencjał uzależniający między innymi wtedy, kiedy jest napędzane przekonaniem o byciu niewystarczająco dobrym, oczekiwaniem perfekcji w „naprawieniu siebie”, potwierdzaniem własnej wartości, gromadzeniem wiedzy o technikach i rozwiązaniach, przy jednoczesnym zaniedbywaniu innych działań.

Korzystanie z terapii po to, aby utrzymać status quo i w istocie niewiele zmienić czy zaakceptować może wcale nie służyć głębokiemu rozwojowi, ale powierzchownej pracy nad sobą i przykrywać inne problemy. Jeśli ktoś korzysta z psychoterapii w ten sposób, może mieć ona wówczas znamiona uzależnienia. Podobnie, jeśli traktujemy psychoterapeutę jak guru, który zna rozwiązania na wszystkie nasze bolączki i zakładamy, że jest ekspertem od naszego życia, to nasza postawa sprzyja uzależnianiu się.

Jeśli ktoś ma podobną postawę, to zazwyczaj nie przejawia się ona tylko w kontakcie z psychoterapeutą, ale również z innymi osobami z życia codziennego. Potencjał uzależniający nie wynika więc z faktu bycia w psychoterapii, ale ma swoje źródło w sposobie budowania wszystkich bądź większości relacji przez daną osobę. Myślę, że każdy z nas zna choć jedną osobę ze swojego otoczenia, która nadmiernie oczekuje porad, „zawiesza” się na cudzych osądach, ślepo ufa autorytetom i ma trudności z podjęciem własnych decyzji.

Zażyła relacja czy uzależnienie?

Psychoterapia jako metoda leczenia jest oparta na relacji pomiędzy psychoterapeutą a pacjentem, a zatem już z założenia wpisana jest w nią zależność. Psychoterapia jest sytuacją, która wymaga „związania się” i wypracowania zażyłości, żeby mogła zaistnieć jakakolwiek praca terapeutyczna, przynosząca pożądany rezultat. Przychodzimy po pomoc, a więc w pewnym sensie potrzebne jest uznanie swojej zależności od psychoterapeuty. Chodzi tu o „zdrową” zależność, będącą warunkiem skutecznego leczenia, a nie „niezdrowe” uzależnienie. Celem wielu procesów psychoterapii jest właśnie nauka wchodzenia w zdrową zależność i relację, aby móc później tę umiejętność przenieść na inne relacje w swoim życiu.

Oczywiście na różnych etapach psychoterapii ta zależność przybiera inną formę. Jeśli obawy związane z zależnością od psychoterapeuty pojawiają się na początku psychoterapii, to istotne jest poruszenie tego tematu z psychoterapeutą. Być może temat zależności od innych osób jest czymś, co powinno się wówczas razem omówić. Obawy te mogą ponownie powrócić pod koniec psychoterapii, kiedy praca terapeutyczna zmierza w kierunku „usamodzielnienia” się pacjenta. Może się wtedy pojawić strach, nieodparta chęć kontynuowania sesji terapeutycznych, poczucie że coś się kończy, że nie będziemy mieli z kim omawiać swoich problemów. Takie odczucia są jak najbardziej naturalne i również warto je omówić. Zakończenie terapii jest pewnego rodzaju stratą, co wiąże się z charakterystycznymi dla tego etapu uczuciami.

Podsumowując

W skrócie mogłabym podsumować, że w procesie psychoterapii musimy przeżyć „trochę” emocjonalnej zależności, aby móc efektywnie pracować nad swoimi problemami, a następnie rozpocząć niezależne, bardziej samodzielne życie. Jest w tym pewien paradoks, że do bycia niezależnym najpierw trzeba być zależnym. Przy czym należy pamiętać, że zdrowa zależność służy procesowi leczenia i nie ma nic wspólnego z niezdrowym uzależnieniem.


Podobał Ci się ten post?

  • Skopiuj go na później,
  • Udostępnij, by zobaczyło go więcej osób,
  • Zostaw komentarz.

Bardzo dziękuję Ci za wparcie!

Więcej tekstów na temat psychoterapii znajdziesz na blogu w kategorii cyklu tematycznego Prosto o psychoterapii, a następny wpis na blogu pojawi się w przyszłym tygodniu. Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszam do polubienia mojej strony na Facebooku.

Podobne wpisy

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *